- Kiedy gra się kobietę, już kiecka daje poczucie roli, kiecka narzuca charakter postaci. Inaczej się chodzi, inaczej się rusza. W "Babie Chanel", zarówno mnie, jak i kolegom, trudno było opanować technikę kobiecego makijażu. Tu jakaś kreska, tam kreska... - mówi MIROSŁAW KRAWCZYK, aktor Teatru Wybrzeże w Gdańsku.
z Mirosławem Krawczykiem. aktorem Teatru Wybrzeże, grającym Tamarę Iwanownę w sztuce "Baba Chanel" [na zdjęciu z Ewą Jendrzejewską], rozmawia Gabriela Pewińska: Chciałam Pana zapytać, jak zagrać kobietę, ale to mi trochę zabrzmiało w stylu, jak zrobić, dajmy na to, placek z rabarbarem... - Bo tak jest z każdą rolą. No to jak zagrać kobietę? - Bardzo prosto. Wystarczy się umalować i wyjść na scenę. Tylko tyle? A kobiety uważają, że są takie skomplikowane. - W "Babie Chanel" założeniem reżysera było, że nie naśladujemy kobiet, modelując głos, inaczej chodząc czy wyżej trzymając głowę, tylko - wkładając sukienki i czepce - przebieramy się za kobiety. W tym przypadku bardzo wiekowe członkinie rosyjskiego zespołu ludowego. Poza tym przebraniem jesteśmy sobą, zachowujemy się jak faceci. Trudno pogodzić jedno z drugim. Postać, którą gram, to wredna aktywistka. Ma 70 lat, rządzi i kłóci się ze wszystkimi. Ale grałe