"Parsifal" w reż. Kirsten Dehlholm w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Piotr Urbański w Ruchu Muzycznym.
Niedobrze się dzieje, cdy inscenizację dzieła tak złożonego powierza się osobom, które z teatrem muzycznym, a zwłaszcza z Wagnerem, niewiele mają wspólnego. Jasno pokazał to w tym roku wystawiony "Ring" w Bayreuth, a także - niestety - "Parsifal" w Poznaniu. Ceniona skądinąd iGrupa HOTEL PRO FORMA przygotowała przedstawienie, które dobitnie świadczy, że i z partytury, i z przesłania dzieła niczego jej członkowie nie zrozumieli, a przedstawienie okazało się teatralną hucpą, daleką zresztą od tego, co przeczytać można w tekście programowym Iury'eco Trojaborca. Wszystkie działania sceniczne były obok muzyki, a znaki teatralne pozostawały semantycznie puste. Nie ma Graala, nie ma świętej włóczni, nie ma misterium, nie ma przemiany... Czyżby dlateąo, że reżyserka spektaklu, Kirsten Dehlholm, była przekonana, że dzieło Wagnera jest po prostu operą (to słowo kilkakrotnie padło w popremierowych podziękowaniach), nie zaś uroczystym misterium s