Krzesła z ARS-u, reflektory ze "Słowaka" i pożyczony sedes, czyli Teatr Bez Rzędów przy Krakowskiej 13. Teatr tworzą z pasji, trochę po godzinach, bo wszyscy pracują na etatach. Lech Walicki i Adam Godlewski w krakowskiej Grotesce, Jakub Sochacki to pracownik korporacji, a Łukasz Pracki - jak sam podkreśla - "niestety, jest informatykiem". Do ekipy niedawno dołączyła grupa świeżych absolwentów białostockiej Akademii Teatralnej - pisze Beata Bialik w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Po skończonym spektaklu z sali wybiega czteroletni Jeremi. Właśnie obejrzał przedstawienie "Lecimy?" i jak tłumaczy jego mama "teraz przeżywa sztukę". Siadamy na zielonych sofach w towarzystwie aktorów, którzy właśnie skończyli pracę. Nadszedł czas na wymianę wrażeń. - Przyszliśmy bardzo ciekawi, byliśmy w większości teatrów lalkowych w Polsce, odwiedziliśmy także dwa festiwale i to jest absolutnie jeden z najlepszych spektakli, jakie widzieliśmy - mówi Mateusz, student Wydziału Lalkarskiego. - Jest lepiej niż w innych teatrach dla dzieci. Widać różnice w nakładzie środków. Jest bardziej starannie, kameralniej, Jeremi dużo bardziej się koncentrował - wtrąca mama wciąż biegającego pomiędzy sofami chłopca. Unikamy teatru wydumanego Sztuka "Lecimy?", oparta na motywach "Białych Baloników" Magdy Fertacz, kierowana jest do dzieci, ale repertuar Teatru Bez Rzędów to przede wszystkim propozycje dla dorosłej widowni. Jednak bez wzgl�