W lipcu zmieniają się repertuary. Albo wchodzą w etap zaawansowanych prób spektakle, które dopiero po wakacjach mają mieć stały żywot na afiszach, i wtedy dopiero relacjonowanie ich będzie miało sens dla widzów i czytelników, albo też przywołuje się na deski sceniczne spośród pozycji kończącego się sezonu te, które miały szczególny odbiór. Kiedy wśród teatromanów następuje zmiana warty, bo warszawiacy rozjeżdżają się po kraju, a znów goście z innych miejscowości przejeżdżają przez miasto stołeczne, warto im pokazać "gwoździe" ubiegłego sezonu. Jednym z takich "gwoździ" i bynajmniej nie "do trumny" Teatru Na Woli okazała się "Pralnia" Stanisława Tyma w reżyserii tegoż, scenografii Małgorzaty Treutler i z muzyką Wojciecha Głucha. Tytuł sztuki niezależnie od tego czy świadomie, czy bezwiednie koresponduje z "Łaźnią" Majakowskiego, stąd też widzowie spodziewają się od wychowanka STS ostrej satyry na niedoskonałą rzeczywistoś
Tytuł oryginalny
Bez głębszego sensu
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 38