EN

11.06.2004 Wersja do druku

Bez cukru

Z PIOTREM ROGUCKIM, zdobywcą Grand Prix XXV Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, wokalistą i liderem grupy Coma, jednego z najciekawszych zespołów, jakie ostatnio pojawiły się na polskiej scenie rockowej, rozmawia Winicjusz Schulz

- Niektóre utwory Comy mają szansę stać się rockowymi hymnami, na jakie czekamy od czasów "Autobiografii" Perfectu. Tak napisano o Was. Przestraszyliście się takich oczekiwań? - Gdybym się miał zastanawiać nad tym, czy Coma ma do wykonania jakąś misję, nadzwyczajne zadania, aby dorównać kultowym, bądź wręcz pomnikowym zespołom, to wówczas raczej zamknąłbym się w domu i zastanawiał nad jakąś psychoterapią. My po prostu robimy swoje, a to, jak zostanie nasza muzyka zakwalifikowana, do nas już nie należy. Nie narzucamy więc sobie dodatkowych obciążeń poza tymi, jakie już mamy - dotyczącymi określonej estetycznej formy i tego, byśmy się swej muzyki nie wstydzili. - Coma to śpiączka, ale Wasza muzyka raczej do sennych nie należy. Nazwa wzięła się z... przypadku? Bo ładnie zabrzmiała - niby to i po polsku, i uniwersalnie? - Dokładnie tak! Nie stawiamy na to, by nazwa miała jakieś szczególne znaczenie.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bez cukru

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowości Gazeta Pomorza i Kujaw nr 135

Autor:

Winicjusz Schulz

Data:

11.06.2004