EN

2.04.1986 Wersja do druku

Bez celebry i bez cyrku

W momencie kiedy przynajmniej niektórzy historycy i krytycy literatury zaczynają się martwić z lekka, czy aby Witolda Gombrowicza nie obficiej się komentuje niż czyta, "Ferdydurke", jego pierwsza i być może najważniejsza powieść, trafiła do telewizji. Zaproponowano Gombrowicza do oglądania. Bez celebry i cyrku, do czego miewają skłonność adaptacje sceniczne. A przecież znalazło się miejsce i na kameralność, i na sceny zbiorowe (te ostatnie to spora niespodzianka w dziele egotysty). Jest to spektakl wartki, rytm sekwencji nie zamazuje jednak szczegółów. Śmiejemy się do woli, ale zawsze wiemy lub przynajmniej zgadujemy z czego i kogo - i wtedy do rozbawienia dołącza się zażenowanie (mniej tu oczywiście Gogola, więcej Freuda). Niby wszystko dzieje się, jeśli niedawno, to przynajmniej trochę ..retro", a trzyma jak najbardziej dojmująco i dotkliwie - od środka. Wartość filozofii Gombrowicza nie polega wyłącznie na jego przemyśleniach, ale także n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bez celebry i bez cyrku

Źródło:

Materiał nadesłany

"Antena" nr 15

Autor:

Wacław Tkaczuk

Data:

02.04.1986

Realizacje repertuarowe