Teatrowi - zawsze, a dziś z pewnością bardziej niż kiedykolwiek - potrzebny jest sukces. Oczywiście różna może być miara tego sukcesu, niekiedy wyznaczana laurkami krytyków i laurami na festiwalach, niekiedy tylko frekwencją, tylko szczerym śmiechem lub tłumionym płaczem na widowni. Publiczność wprawdzie często się myli, omija dzieła wybitne, a wali tłumnie na kicz tak bezsporny - jak - powiedzmy - sławna "Trędowata", mimo wszystko werdykty jej są ostateczne, bo teatr, aby żyć, musi mieć do kogo mówić, a najpiękniejsze nawet spektakle nie wykształcą estetycznej wrażliwości pustych, choć miękko wyściełanych foteli. Powiecie, że niezbędny jest eksperyment, teatr studyjny, teatr laboratorium - pracujące niejako dla przyszłości. Tak, to też prawda, ale teatr laboratorium Jerzego Grotowskiego - jeszcze w Opolu, pamiętam te przedstawienia - zaistniał na dobrą sprawę wtedy dopiero, gdy obok zapalonej grupy aktorów wykształcił równ
Tytuł oryginalny
Betlejem polskie czyli sukces
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy nr 239