Ludowość jest modna. Kilka lat temu śpiewano "Raz na ludowo". A teraz naprawdę. W literaturze mamy Brylla, choć się tego wypiera, w piosence - Grześkowiaka, który się tym chwali, w plastyce mieliśmy Nikifora, któremu było wszystko jedno, a w teatrze? W teatrze był i jest Wojciech Siemion. Aktor, który nie gra, nie robi chłopa, górala czy Ślązaka, lecz nim jest. Aktor, który potrafi mówić gwarą tak, jakby to była jego mowa od urodzenia. Aktor, który jest wiejski, chłopski, ludowy w każdym geście, w każdym ruchu, w każdym zawieszeniu głosu, w każdym krzyku. Widzieliśmy go w "Wieży malowanej", w "I diabłu ogarek" Dymnego, w "Historyi o chwalebnym Zmartwychwstaniu", w "Żywocie Józefa", wreszcie w "Wowro". We wszystkich tych spektaklach Siemion był chłopem, łączył odtwarzaną postać z naszą tradycją, tradycją ludowego bohatera: mądrego, serdecznego, czasem trochę bezradnego, choć sprytnego polskiego chłopa. "Po prowdzie je
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 6