Zawojował wszystkie sceny - od Bielska, po Częstochowę, przez Gliwice, Zabrze, Chorzów, Katowice, Sosnowiec... Ma na swoim koncie kilkaset ról teatralnych, kilkadziesiąt filmowych, tysiące występów estradowych. Nie ma wątpliwości - mowa o Bernardzie Krawczyku.
W jak wiele postaci się wcielił, tego już chyba nikt nie policzy, zwłaszcza że aktor sam już zgubił rachubę. Nie liczba jednak jest ważna, ale maestria kreacji, które stworzył. Każdy mieszkaniec regionu, któremu teatr jest bliski, bez chwili wahania wymieni kilka a nawet kilkanaście spektakli, które pozostały mu w pamięci dzięki niezwykłej osobowości pana Bernarda. A jest w czym wybierać - grał bowiem zarówno potężnych monarchów jak i uwodzicielskich czy filisterskich amantów, chłopów, robotników a nawet rzezimieszków. Od ponad 60 lat (debiutował w listopadzie 1952 r.) wciąż przykuwa naszą uwagę, wzrusza, bywa że świetnie bawi, ale przede wszystkim nie zawodzi. I właśnie dlatego, jak pisał Michał Smolorz jest "Benio przez wszystkich kochany" (Gazeta Wyborcza nr 122/2011). Bohater w "Kartotece" T. Różewicza, Żadow w "Intratnej posadzie" A. Ostrowskiego, Zbigniew w "Mazepie" J. Słowackiego, tytułowa rola w "Weselu Figara" P. Beaumarchais'go