Na scenie pozbawionej technicznego i dekoracyjnego sztafażu mieszczą się tym razem wszyscy - i widzowie, i aktorki tego dramatu. Uzyskanej w ten sposób kameralnej przestrzeni gry przydany zostaje wymiar symboliczny. Jedno z możliwych odczytań jego sensu zbiega się, jak można sądzić ze scenicznego kształtu bydgoskiego przedstawienia "Dialogów karmelitanek" Bernanosa, z reżyserską intencją Przemysława Basińskiego, potwierdzając ważność zalecenia, które sformułował przed laty Gabriel Marcel: teatr religijny musi być teatrem ubogim. Oto oglądana od wewnątrz, ogołocona klatka sceny jest teraz, i wcale nie nazbyt umownie, więzienną celą, w której zajmiemy miejsca na surowych ławach. Okalają one z trzech stron niewielki prostokąt podłogi, gdzie leżąc lub siedząc karmelitanki przesypiają pierwszą więzienną noc. Czas sceniczny od tego początkowego momentu do tragicznego finału rozwija się przed nami jak filmowa retrospekcja. Zniknęły znane czy
Tytuł oryginalny
Bernanos w Bydgoszczy
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2