EN

9.03.2005 Wersja do druku

Berlin-Warszawa. Kultura polska za Odrą

O prymat w świadomości Niemców walczą dziś Węgrzy, Czesi, Turcy, Serbowie, Rosjanie. Nie wystarczy zamachać szablą, aby wygrać na konkurencyjnym rynku europejskiej kultury - mówi Joanna Kiliszek, dyrektor Instytutu Polskiego w Berlinie.

Roman Pawłowski: Za sześć tygodni rozpoczyna się Rok Polsko-Niemiecki, wielka impreza promująca polską kulturę w Niemczech. Czy Twoim zdaniem przeciętny widz niemieckiego teatru, kina czy galerii interesuje się twórczością polskich artystów? Joanna Kiliszek: Zwłaszcza wśród młodych Niemców jest wielu sympatyków Polski. Ale nie można polskiej kultury traktować jako monolitu, który jak czarny kamień z filmu Kubricka "Odyseja kosmiczna 2001" spada na ziemię i oglądają go zafascynowane małpy. Piętnaście lat temu obecność polskiej kultury w Niemczech była na etapie ludowych wycinanek i szopek krakowskich. Kiedy w połowie lat 90. zostałam dyrektorem Instytutu Polskiego w Lipsku, opieraliśmy program na kinie Kieślowskiego i Wajdy. Do tych lokomotyw doczepialiśmy wagony z młodymi twórcami polskiego dokumentu. Dzisiaj lokomotywą promocji jest teatr, już nie tylko spod znaku Krystiana Lupy, Krzysztofa Warlikowskiego i Grzegorza Jarzyny, ale także

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Skok za Odrę

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

09.03.2005

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe