"Berlin Alexanderplatz" Alferda Döblina w reżyserii Natalii Korczakowskiej to ucieleśnienie ludzkich wynaturzeń w wielu wymiarach: filozoficznym, społecznym, kulturowym i obyczajowym. Adaptacja jednej z najgłośniejszych niemieckich powieści lat dwudziestych minionego wieku rysuje portret ówczesnego Berlina - o spektaklu w STUDIO Teatrgalerii w Warszawie pisze Kinga Woźniak z Nowej Siły Krytycznej.
Spektakularność tekstu wyłania się niemal z każdej sceny. Ale ogłuszająca muzyka, przydługie dialogi oraz wszechobecne dekadenckie nastroje mogą znużyć najbardziej wytrwałych. Główną rolę w spektaklu gra Berlin. Odsłania kulisy klubowego nocnego życia, jego zgiełk i moralne zepsucie. Jak w soczewce ukazany jest przekrój spotykającego się tam towarzystwa: prostytutki, bankrutujący biznesmeni, transwestyci oraz świeży narybek (ludzie tuż przed diametralną zmianą zachowań i poglądów). Niby funkcjonują w grupie, a tak naprawdę są sami. Tkwią w poczuciu bezsensu, pozorne ukojenie znajdują w używkach i nałogach: alkoholu, hazardzie, seksie, narkotykach, ekscentrycznych przebierankach. W tym oto świecie poznajemy Franciszka Biberkopfa (Bartosz Porczyk) - robotnika, który po odbyciu kary za zabójstwo swojej dziewczyny, próbuje wrócić do "normalności" i stać się "porządnym" obywatelem. Choć przez moment jest lepszym człowiekiem, to dogania g