"Jajo węża" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Marek Kubiak w serwisie Teatr dla Was.
"Ktoś powiedział mi kilka dni temu, że człowiek jest konstrukcją wadliwą. Rozejrzyj się dookoła, sam znajdziesz dowód. Zatrucie ciągle postępuje". W moim odczuciu nie potrzeba tworzyć tak słabych spektakli jak "Jajo węża", by udowadniać komukolwiek ułomność ludzkiej natury. Przedstawienie na podstawie tekstu Ingmara Bergmana umieszcza akcję w przedwojennym Berlinie, w momencie, gdy galopujący kryzys, bieda i inflacja to już nie tylko pojęcia ekonomiczne, ale zjawiska dotyczące ludzkiej moralności i kondycji emocjonalnej. Wszystkie wartości się dewaluują; to, co kiedyś pewne, silne i stabilne ulega zachwianiu w posadach; nawet najcenniejsze aspekty życia ulegają przygnębiającej pauperyzacji. Świat zdaje się zamieniać w rów kloaczny gotowy utopić wszystko i każdego, a jednocześnie dać schronienie tym, którzy dzięki najniższym pobudkom, najprostszym instynktom i zwykłemu cwaniactwu zawsze wypłyną na powierzchnię i będą się z rozkoszą