"Absolwent" w reż. Jakuba Krofty w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Agata Tomasiewicz w serwisie Teatr dla Was.
Powieść Charlesa Webba i film Mike'a Nicholsa wyrastają z tego samego podglebia - doświadczenia kontestacyjnego lat 60. Z perspektywy współczesnego odbiorcy utwory te nie odnoszą się do podważenia mitotwórczego potencjału kontestacji, mało tego, w ogóle już nie korespondują z przemianami obyczajowymi sprzed kilku dekad. Jest to pewna szkoda, zarówno dla produkcji filmowej, jak i dla książki. Cała, trywialna przecież, konstrukcja fabularna została wpisana w historyczny i kulturowy kontekst. Cóż, recepcja dzieł ewoluuje na przestrzeni lat - "Easy Rider" Hoppera w zbiorowej świadomości funkcjonuje dziś jako pean na cześć wolności, a w istocie, podobnie jak "Absolwent", jest pamfletem na "niedzielnych buntowników", kpiną z utopijnych dążeń i napuszonych manifestacji "buntu". Filmowy i powieściowy Ben Braddock również kontestuje rzeczywistość. Bunt młodzieńca polega jednak nie na działaniu, lecz na jego zaniechaniu. Porzuca rozwijającą się ka