Nie sztuką jest błysnąć aktorowi na tle słabego zespołu, jeśli ma opanowane rzemiosło, talent i temperament. Konrad {#os#2665}FULDE{/#} ma te cechy, nie jest jednakże sztukmistrzem w popularnym znaczeniu tego słowa. Nie jest także - co pragnę podkreślić z naciskiem - gwiazdą na szarym firmamencie. Profesor Maria {#os#3091}KANIEWSKA{/#} - reżyser radomskiego "Dożywocia" Aleksandra Fredry - nie oszczędza żadnego aktora, szanując intencje autora, który pana Łatkę sknerę, lichwiarza, wydrwigrosza i oszusta matrymonialnego posadowił jako postać centralną. Koncert gry aktorskiej Konrada Fulde nie odbywa się zatem w próżni scenicznej, jest to koncert orkiestry kameralnej, grającej może nie brawurowo, ale zgodnie i rzetelnie. Mimo iż "Dożywocie" obciążone jest legendą jednej, popisowej roli, w radomskim spektaklu ról interesujących jest kilka. Akcja komedii - nie zapominajmy o tym - rozgrywa się z górą 150 lat temu we
Tytuł oryginalny
Benefis Konrada
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Ludu nr 73