Sto osób kręcących się za kulisami nie przysparza mi troski. Sen z powiek spędza mi myśl, że może zawiesić się komputer - mówi inspicjent pracujący w Teatrze Narodowym.
"Noc listopadowa" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego to pierwszy spektakl przygotowany z myślą o nowej scenie Teatru Narodowego. Wykorzystano w niej niemal wszystkie możliwości techniczne, w które zaopatrzono scenę. O technice pisano w wielu recenzjach z tego przedstawienia, według jednych krytyków jest ona atutem spektaklu, inni uważają, że go przytłoczyła. Zapadnie i fabryka lodów - Gdy reżyser i scenograf przedstawili nam pierwsze projekty inscenizacji, posiwiałem. Tylko samolotu odrzutowego brakowało - śmieje się Mirosław Łysik, dyrektor techniczny Teatru Narodowego. - To jest jedna z najbardziej nowoczesnych scen w Europie. W tym spektaklu wykorzystano prawie wszystkie możliwości. Nie zamontowano tylko sceny obrotowej, ponieważ trzeba by wtedy unieruchomić przynajmniej jedną z czterech zapadni, a wszystkie grają w spektaklu. Dzięki nim w pewnym momencie na scenę wjeżdża spod podłogi pomnik Sobieskiego naturalnej wie