"Anna Bolena" w reż. Janiny Niesobskiej w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Józef Kański w Ruchu Muzycznym.
W dzisiejszej epoce teatrami operowymi niemal wszechwładnie rządzą reżyserzy, arbitralnie narzucający zespołom wykonawczym i publiczności własną wizję wystawianych dzieł (często niewiele mającą wspólnego z ich treścią i klimatem). Także sam repertuar bywa dobierany bez względu na emploi oraz możliwości wspomnianych zespołów. Trudno więc znaleźć przybytek sztuki, gdzie utwory wprowadza się do programu z myślą o wdzięcznym popisie dla czołówki artystów, jakimi teatr rozporządza - ku oczywistemu zadowoleniu odbiorców. Trafiają się co prawda chwalebne wyjątki od tej smutnej reguły, są jednak bardzo nieliczne. W swoim czasie, dawno już temu, wystawiono w Operze Bałtyckiej Faworytę Donizettiego, przede wszystkim po to, by zatrzymać w zespole młodą Stefanię Toczyską, rozwijającą właśnie skrzydła do wielkiej międzynarodowej kariery. Innego budującego przykładu dostarcza łódzki Teatr Wielki, gdzie szereg pozycji (m.in. Łucję z Lammerm