Był raz sobie 15-letni chłopiec o imieniu Alex, który wraz z trójką przyjaciół... bił, kradł, gwałcił i mordował. W tym czasie, jak by powiedział poeta Herbert "nacierał uszy" Beethovenem. I żył tak sobie ani spokojnie, ani szczęśliwie aż do momentu, gdy znalazł się w więzieniu. Tu, zwabiony propozycją szybkiego i legalnego wyjścia na wolność poddał się resocjalizacji, polegającej na przymusowej przemianie przestępcy w człowieka porządnego. Co z tego wynikło? Gorzka drwina z resocjalizacji! Oraz mnóstwo pytań i wątpliwości. O tak chyba rozumiany morał, tej wielce niebajkowej historii chodzi Feliksowi Falkowi, reżyserowi "Mechanicznej Pomarańczy", opartej na powieści A. Burgessa pod tym samym tytułem. Czy w imię najsłuszniejszych nawet celów, wolno manipulować jednostką? Powiem szczerze: nie wiem! Feliks Falk także nie wie! Chociaż... No właśnie! Zastanawiam się, na ile to świadoma tendencja, a na ile konieczno�
Tytuł oryginalny
Beethoven i skiny
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Poranny nr 287