Dariusz Wiktorowicz, dyrektor Teatru Dzieci Zagłębia w Będzinie może nie mieć w styczniu pieniędzy na wypłaty dla swoich 44 pracowników. Nie jest też pewne, czy w przyszłym roku odbędą się więcej niż dwie premiery (z zaplanowanych czterech). Wszystko przez niższe dotacje, jakie trafią do kasy teatru z miasta i powiatu. Z czterech planowanych premier na razie pewna jest tylko jedna.
Zgodnie z obowiązującym od wielu lat porozumieniem Starostwa Powiatowego i miasta Będzina, działalność TDZ w 55 procentach pokrywana jest z budżetu miasta i 45 procent ze środków Starostwa. Dyrektor był przygotowany na to, że przyszłoroczne pieniądze będą mniejsze. - Wiem, że kryzys dotknął wszystkich, także placówki budżetowe. Spodziewałem się sytuacji, że tych pieniędzy dostaniemy mniej. Ale nie do tego stopnia... - mówi dyrektor. Marzena Karolczyk, rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Będzinie wyjaśnia, że w projekcie przyszłorocznego budżetu dla będzińskich instytucji kultury przygotowano dotacje w podobnych wysokościach jak w tym roku. - W tym roku z budżetu miasta dla Teatru Dzieci Zagłębia przekazaliśmy 970 tys. zł. W przyszłym roku w projekcie budżetu miasta zaplanowano taką samą kwotę, jak w tym - zapewnia rzeczniczka. Problem jednak polega na tym, że miasto dokładnie określiło na jakie cele teatr może przeznaczyć te pieniądze.