W Będzinie po archiwum Jana Dormana nie zostanie śladu. Miasto nie było zainteresowane wzięciem w depozyt zbiorów. Trafiły do Warszawy.
Do tej pory studenci teatrologii, profesorowie, telewizje przyjeżdżały właśnie do Będzina, gdzie od 1999 roku mieści się archiwum zbiorów Jana Dormana. Niestety w połowie listopada po archiwum w Będzinie nie zostanie już nic. Część już trafiła do Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Powód? Jak twierdzi Iwona Dowsilas, córka Jana Dormana, miasto nie było zainteresowane wzięciem w depozyt tych zbiorów ani ich zdigitalizowaniem. Dlatego w ubiegłym tygodniu część zbiorów została już wywieziona ciężarówką do Warszawy. - Miasto odmówiło pomocy w dalszym przechowywaniu zbiorów - mówi Iwona Dowsilas. Jak twierdzi zbiory były w złym stanie, a muzeum nie stać na zdigitalizowanie tych zbiorów. Dlaczego zbiory nie mogły zostać w Będzinie, i dlaczego nie próbowano z nich zrobić stałej wystawy w Muzeum Zagłębia? - Składaliśmy pani Iwonie Dowsilas, kilka propozycji, nie była nimi zainteresowana. Nie mogliśmy odkup