Wojciech Kilar mawiał: "By tworzyć taką muzykę jak moja, trzeba mieszkać w Katowicach". Pamiątki po kompozytorze wkrótce trafią tu do muzeum - pisze Marcin Zasada w Polsce Dzienniku Zachodnim.
Za życia Wojciech Kilar dał Katowicom więcej niż Katowice mogły dać jemu, bo kochał to miasto i uważał za swoje miejsce na Ziemi. Artysta obdaruje je też po śmierci - imponującą wystawą z pamiątkami, które po sobie zostawił. Katowice szykują miejsce w muzeum, w którym będzie można zobaczyć, jak Mistrz żył, pracował i tworzył. Jak włoska Lucca i jej Giacomo Puccini Ta dyskusja toczy się od dnia, w którym pożegnaliśmy Wojciecha Kilara: w jaki sposób godnie upamiętnić go na Śląsku, ale i zarazem, jakkolwiek to brzmi: jak, choćby w drobnej części, spożytkować tu jego artystyczny dorobek. Nie ma wątpliwości, że Katowice mają dziś pełne prawo, by chwalić się Kilarem, tak jak hiszpańska Malaga szczyci się Picassem, zaś włoska Lucca, zostając przy muzyce, wywiesza na sztandarach postać kompozytora Giacomo Pucciniego. Artefakty Kilara, artysty światowej sławy, mogą zostać wizytówką Muzeum Historii Katowic. Sprawa jest w tok