Teatr Narodowy boryka się z nieurodzajem dobrych spektakli - o "Terminalu 7" w reż. Andrzeja Domalika w Teatrze Narodowym pisze Dominik Ferenc z Nowej Siły Krytycznej.
Reanimacji repertuaru Teatru Narodowego dokonali ostatnio Jerzy Jarocki, Maja Kleczewska i Michał Zadara. Uzdrowiona scena Narodowego ma szansę jednak bardzo szybko umrzeć, jeśli pojawi się na niej więcej spektakli takich jak "Terminal 7" w reżyserii Andrzeja Domalika. Przedstawienie o powrocie syna do domu rodzinnego i ulotności życia. O Larsie Norénie mówi się, że jest spadkobiercą i kontynuatorem twórczości Ibsena i Strindberga, o Domaliku nie można powiedzieć, że jest czyimkolwiek spadkobiercą i nie wiadomo, skąd czerpie swoje twórcze fascynacje. Nie wiem, jak można odczytać cokolwiek z tego chłodnego, przesiąkniętego mało profesjonalnym podejściem do sztuki spektaklu. To przedstawienie nie jest trudne w odbiorze, ale staje się takie poprzez drewniane i statyczne aktorstwo. Więcej emocji mają reklamy proszków do prania! Wszystko inne zwraca naszą uwagę: krzesła na scenie w liczbie 13, promienie "słońca" padające na scenę przez okna w sceno