"Halka" Stanisława Moniuszki w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie, koprodukcja z Theater an der Wien we Wiedniu. Pisze Marcin Bogucki w Dwutygodniku.
ajnowsza premiera Mariusza Trelińskiego nijak nie wpisuje się w jego ostatnie wybory repertuarowe. Po Bartóku, Korngoldzie, Prokofiewie i Szymanowskim, a przed "Cardillakiem" Hindemitha "Halka" Moniuszki wydaje się zboczeniem z jasno wyznaczonej modernistycznej ścieżki. Czego się jednak nie robi dla Piotra Beczały - inicjatora całego przedsięwzięcia? Po dwóch miesiącach od premiery w Theater an der Wien na zakończenie Roku Moniuszki inscenizacja została przeniesiona do Warszawy. Treliński nie zrezygnował z wypracowanego razem z Borisem Kudličką (a także reżyserem światła Markiem Heinzem) języka wizualnego, który można określić mianem estetyki noir - czyli z surowej scenografii, ciemnych nasyconych barw i silnych kontrastów światła i cienia. Znane z wcześniejszych spektakli chwyty działały tu w inny sposób - mroczna atmosfera nałożona na melodramatyczny trójkąt miłosny dała ciekawsze rezultaty niż w przypadku oper dwudziestowiecznych. W konce