Samuel Beckett w teatrze Piotra Cieplaka zajmuje szczególne miejsce. Należy do głównych literackich inspiracji reżysera obok Mirona Białoszewskiego, Czesława Miłosza, T. S. Eliota i Thomasa Mertona - pisze Justyna Kozłowska w Dialogu.
Dlatego, pomimo że reżyser sięgnął po jego dramat jeden jedyny raz, realizując rok temu "Szczęśliwe dni" [na zdjęciu] w Teatrze Polonia, nie oznacza to wcale, że Beckett ma w świadomości teatralnej Cieplaka wartość bytu jednorazowego, teatralnej efemerydy. Wręcz przeciwnie: mówić raczej można o Cieplakowym "myśleniu Godotem", które bardzo mocno determinuje specyfikę tego teatru. To myślenie przebiega dwutorowo. Znajduje bowiem wyraz w licznych wypowiedziach reżysera, w których nazwisko Becketta pada nad wyraz często, a także w wielu spektaklach Cieplaka, gdzie echa słów Vladimira i Estragona wybrzmiewają bardzo silnie. Z jednej strony jest to więc Beckett wpisany przez reżysera, pozornie na zasadzie kontrowersyjnej opozycji, we własną koncepcję teatru opartą na filozofii dramatu księdza Józefa Tischnera . Beckett skonfrontowany z dialogicznym myśleniem o człowieku staje się dla Cieplaka współczesnym wyrazicielem prawd Eklezjasty, wypowiedziany