Za czasów Dejmka łódzki Teatr Nowy przyjeżdżał, do Warszawy z "Żywotem Józefa" i "Historya o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim"; obecnie ten sam teatr pokazał w stolicy Becketta i Mrożka, a więc ideowy i artystyczny gatunek, który programowo nie mieścił się w Teatrze Dejmka. Zestaw nazwisk i utworów nieprzypadkowych: Samuel Beckett, to pisarz reprezentatywny dla paryskiej - a i światowej - awangardy lat pięćdziesiątych, Sławomir Mrożek, debiutujący na scenie w tym samym okresie, czerpie z podobnego podglebia filozoficznego i artystycznego, tyle że podglebie jest obce, ale gleba - bardzo polska. Nie szokują już nas dziś ani Beckett ani Mrożek, odbieramy ich z krytycznym dystansem. "Radosne dni" są smutną, przeraźliwie smutną i beznadziejną sztuką o przemijaniu i stopniowym umieraniu. Beckett obrazuje to w sposób naturalistycznie natrętny zarówno obrazem jak i językiem: bohaterka sztuki, Winnie, przeciętna kobieta z mieszczańskiej "inteligencj
Tytuł oryginalny
Beckett i Mrożek (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
"Słowo Powszechne" nr 69