Wielkie to szczęście, gdy wielki autor spotka się z wielkim aktorem. Jeszcze większe, gdy obaj mówią prawdę o człowieku, która jest jednocześnie ich prawdą prywatną, indywidualną. Coś takiego wydarzyło się z "Ostatnią taśmą Krappa" Becketta w interpretacji {#os#1012}Łomnickiego{/#}. Samuel Beckett napisał w pewnym sensie sztukę o sobie, o starości, o doświadczeniu życiowym. Tadeusz Łomnicki zagrał rolę w momencie przełomowym, zamykającym pewien etap kariery artystycznej. Krapp ma prawie siedemdziesiąt lat. Beckett pisał utwór mając coś koło tego. Łomnicki wybrał sobie "Ostatnią taśmę..." na 40-lecie pracy aktorskiej. Autor - bohater - aktor. Harmonijne zespolenie celu, doświadczenia, możliwości. Wykres ludzkiego losu. Prawdę wyłaniającą się z monodramu można by ująć tak: Żyjemy czasem teraźniejszym, ale chętnie wracamy wspomnieniami do przeszłości. Gdyby młodość wiedziała, a starość mogła. Krap
Tytuł oryginalny
Beckett i Łomnicki czyli żyć i wspominać
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Olsztyńska Nr 291