Wydarzenia VI Brave Festival we Wrocławiu opisuje Mirosław Kocur w Teatrze.
Od początku porwali publiczność. Na widownię wtargnęła procesja bębniarzy prowadzona przez wysokiego tancerza wymachującego włócznią i tarczą. Wszyscy mieli na sobie kostiumy w barwach narodowych Republiki Burundi. Muzycy dźwigali na głowach olbrzymie, ułożone poziomo, bębny i walili w nie bez opamiętania. Do tego rytmicznie tańczyli, podnosząc przy tym nogi niewiarygodnie wysoko, i wydawali z siebie radosne, acz nieco przerażające okrzyki. Tak obeszli całą widownię, wciąż uśmiechając się do publiczności. Potem, nie przerywając grania i tańczenia, wpłynęli na scenę, gdzie utworzyli półokrąg i postawili bębny przed sobą. Na środku umieszczony został ten największy i najważniejszy, z dumnym napisem "Burundi". Muzyk, który przyniósł instrument, wykonał wokół niego tajemniczy, rytualny taniec, pełen dynamicznych skoków i agresywnych gestów, a na koniec dwoma olbrzymimi pałkami uderzył w jego bok i zaczął wybijać rytm z zawrotną pr