WYDARZENIE i odkrycie. Określenia zdewaluowane przez częste nadużywanie, określenia, którymi szafuje się na prawo i lewo, tu odzyskują swoje właściwe znaczenie: wczorajsze przedstawienie Teatru Telewizji jest wydarzeniem, które pozostanie w dziejach inscenizacji i interpretacji Słowackiego. To, czego dokonał Gustaw Holoubek jako autor opracowania tekstu i reżyser, trudno nazwać inaczej niż odkryciem "Beatrix Cenci". "Beatrix Cenci" uchodziła zawsze za jeden ze słabszych utworów Słowackiego. Badacze literatury dostrzegali w niej przede wszystkim materiał do tropienia wpływów i zapożyczeń (których istotnie dopatrzyć się tu można bardzo wiele, żeby wymienić tylko "Makbeta" i "Romea i Julię"), teatr również niezbyt chętnie się do niej garnął traktując "Beatrikx Cenci" jak klasyczną piłę, którą wystawia się głównie dlatego, że napisał ją akurat Juliusz Słowacki. Ociekająca krwią i najeżona okropnościami "Beatrix Cenci" raziła sensacyjny
Tytuł oryginalny
Beatrix Cenci
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 67