EN

3.09.2009 Wersja do druku

Beata producent

- Po raz pierwszy zostałam producentem sztuki. Szczerze mówiąc, nie zdawałam sobie sprawy ze skali trudności. Codziennie odbywałam setki rozmów. Przekonywałam sponsorów, żeby wsparli nasz projekt. Podpisywałam umowy i codziennie podejmowałam decyzje finansowe. Sama zainwestowałam pieniądze zarobione w show "Gwiazdy tańczą na lodzie". Wydawało mi się, że mam wszelkie atuty w ręku. Polacy lubią komedie romantyczne, a "Hipnoza" to właśnie taka historia - mówi BEATA ŚCIBAKÓWNA, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.

PANI: "Hipnoza" Antoniego Cwojdzińskiego jest właściwie Rani debiutem. BEATA ŚCIBAKÓWNA: Rzeczywiście, po raz pierwszy zostałam producentem sztuki. Wiedziałam, że w ostatnim sezonie w Teatrze Narodowym nie będę miała zbyt dużo pracy. Dlatego postanowiłam więc sama coś sobie znaleźć. Przeczytałam dziesiątki tekstów. Szukałam czegoś kameralnego z ciekawie rozpisanymi rolami. "Hipnoza" liczy ponad pół wieku. Nie wolała Pani sięgnąć po rzecz bardziej współczesną? - Rok jej powstania nie ma żadnego znaczenia. Do znanego lekarza zgłasza się aktorka, która na skutek traumatycznych wydarzeń traci głos. Przecież relacje pacjent - lekarz, a tutaj pacjentka - lekarz, nie zmieniły się ani trochę, zwłaszcza jeśli towarzyscy im rodzące się uczucie. Ważne, że autor precyzyjnie zbudował akcję, posługując się błyskotliwym dialogiem. Spodobała się Pani rola producenta? - Szczerze mówiąc, nie zdawałam sobie sprawy ze skali trudności. Cod

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Beata producent

Źródło:

Materiał nadesłany

Pani nr 9

Autor:

Maria Barcz

Data:

03.09.2009

Realizacje repertuarowe