Rok 1964, ostatni dzień lutego, który wtedy miał szczęśliwie 29 dni. W Operze Poznańskiej polska prapremiera "Małego kominiarczyka" Brittena. Za pulpitem stanął młody dyrygent, MIECZYSŁAW DONDAJEWSKI, poznaniak, absolwent miejscowej PWSM. W operze pracował już od pięciu lat, przeszedł wszystkie stadia wtajemniczenia pracy z zespołem: asystenta chór-mistrza, kierownika chóru, asystenta dyrygenta, dyrygenta wreszcie, kierownika muzycznego przedstawienia. Wyłonił się z tła, z zespołu - a dyrektorem Opery Poznańskiej był wtedy Robert Satanowski, artysta światowy, który jeszcze pięć lat będzie zajmować pierwsze stanowisko w gmachu pod Pegazem. Potem byli inni dyrektorzy, ale oto 1 kwietnia 1978 roku dyrekcję Opery Poznańskiej objął... Mieczysław Dondajewski. Dlaczego piszę o tym wszystkim? Dlatego mianowicie, że całkiem niedawno obaj artyści - Satanowski i Dondajewski - stali się sprawcami wielkiej sensacji muzycznej, wła�
Tytuł oryginalny
Bazyliszek i dwa teatry (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Poznańska nr 228