Mówił o sobie, że jest artystą małych scen. Wszechstronnie uzdolniony błyszczał tam jednak jak diament. Z wdziękiem śpiewał, tańczył, wygłaszał monologi i grał w filmach. Bawił do łez, ale pięknie.
Tamta Warszawa, w której brylował w kabaretach, teatrach i rewiach przeszła do historii. Rozbawiał publiczność z wdziękiem estradowego bon vtvanta, czyli smakosza życia, ale takiego w dobrym stylu. Wielbiono go. To on w 1939 roku dodawał otuchy, śpiewając piosenkę "Titina", skomponowaną przez Chaplina, a przez Hemara opatrzoną polskim tekstem: "Ten wąsik, ach ten wąsik, ten wzrok, ten gest, ten dąsik! I wdzięk, i lęk, i mina, i fanatyków krzyk!...". Wykonywał ją, ucharakteryzowany na Hitlera. Za ośmieszanie "wodza" groziła mu śmierć, uratował się, uciekając do Wilna. Po wojnie zaczął na nowo od teatrów. W 1946 roku trafił do Syreny i z niewielkimi przerwami dotrwał tam do końca kariery. Znowu bawił publiczność jako artysta estrady i aktor. A przebój: "Tomasz, ach Tomasz, ach powiedz, gdzie ty to masz? Tomasz, to, co masz, powinien mieć twój wróg..." szczególnie rozbawiał słuchaczy. Był też duszą i ozdobą towarzystwa. Miał swój stolik