Uff, gorąco było wczoraj w Spodkach. Oburzeni białostoczanie gradem pytań zasypali dyrektora Teatru Dramatycznego. Ci nieoburzeni - dyrektora oklaskiwali. Przedwojenny socjalista grzmiał: "Cenzura jeszcze istnieje!". A pewien emeryt ostro komentował: "My to jednak ciągle jesteśmy zadupiem Polski''. A wszystko za sprawą "Konopielki" - znakomitego spektaklu w reżyserii Piotra Ziniewicza (wystawianego przez białostocki Teatr Dramatyczny), który stał się bohaterem wczorajszej dyskusji na temat wolności granic w sztuce, zorganizowanej przez Urząd Marszałkowski. Debatę sprowokował dwa miesiące temu protest Akcji Katolickiej, która zażądała zdjęcia spektaklu z afisza, twierdząc, że szarga on świętości i obraża uczucia religijne widzów. Poszło m.in. o finałową scenę spektaklu, w której Kaziuk, w przypływie desperacji, ścina kosą głowę figury Chrystusa. Spektakl od początku wzbudzał sporo emocji, dzieląc Białystok na tych za "Ko
Tytuł oryginalny
Batalia o Konopielkę
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta w Białymstoku nr 15