Salę hydromasażu w domu wariatów urządzono na widowni. Akcja toczy się też na balkonach. Widownię pracownicy teatru zmontowali na scenie. - Jesteśmy jedynym teatrem w kraju, gdzie to przedstawienie mogło powstać - mówi dyrektor teatru Jacek Głomb o spektaklu "Marat-Sade" w reżyserii Lecha Raczaka - czytamy w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
Tak pięknie zagranego i świetnie wyreżyserowanego przedstawienia dawno nie oglądaliśmy w głównym gmachu legnickiego teatru. Rzecz dzieje się w domu wariatów, gdzie chorzy wystawiają przedstawienie o ostatnich dniach Marata podczas rewolucji francuskiej. Sztuka jest trudna w odbiorze, bo na scenie ciągle się coś dzieje i trudno nadążyć za dialogami. Salę hydromasażu w domu wariatów urządzono na widowni. Akcja toczy się też na balkonach. Widownię pracownicy teatru zmontowali na scenie. - Jesteśmy jedynym teatrem w kraju, gdzie to przedstawienie mogło powstać - mówi dyrektor teatru Jacek Głomb. - Tylko ten zespół jest zdolny do takiej gry i ekspresji - dodaje reżyser Lech Raczak. A co sądzą widzowie po obejrzeniu spektaklu? - Podobała mi się scenografia i inscenizacja - mówi Bretislav Kovarik, czeski satyryk. - Niesamowite jest to, że aktorzy cały czas grają. Jeżeli nie wygłaszają swoich monologów, to grają wariatów. W każdym zakątku sc