"Rusałka" w reż. Tomasza Cyza w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Bartosz Kamiński w Ruchu Muzycznym.
Półtora roku temu na łamach "Ruchu Muzycznego" Tomasz Cyz opisywał dwa przedstawienia "Rusałki" Dworzaka: londyńskie Davida Pountneya i paryskie Roberta Carsena. Ten właśnie tytuł wybrał na swój reżyserski debiut w operze (nie liczę przygotowanego przezeń jesienią w Poznaniu półscenicznego wykonania opery Sciarrina " Luci mie traditrici". Niełatwo pisać o przedstawieniu kolegi krytyka, zwłaszcza takiego znawcy opery i współczesnych prądów teatralnych. Tym bardziej, że poniosły one "Rusałkę" w odmęty niedostępne zwykłym śmiertelnikom. Też zacznę więc od opisu. "Rusałka", późne dziecko romantyzmu (prapremiera w 1901 roku), na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi wypłynęła... w szpitalu. Psychiatrycznym? Hospicjum? Nie do końca jasne. Boris Kudlićka zaprojektował białą salę z wielkim oknem z tyłu, za nim schody, na których w księżycowej poświacie co chwila majaczą tajemnicze postaci. Wszystko, także odpadające gdzieniegdzie kafelki, suge