Do ważkich inscenizacji Roku Wyspiańskiego doszło niespodziewanie dzieło wielkiej urody: młodzieńczy, znany głównie z bibliografii, "Protesilas i Laodamia" w inscenizacji Henryka Tomaszewskiego, scenografii Władysława Wigury, z muzyką Adama Walacińskiego, w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Dzieło spóźnione w stosunku do rocznicowych obchodów i podsumowań, ale znaczące w recepcji pisarza na naszych scenach. Ważne również dla ewolucji teatru Tomaszewskiego, a może szerzej: dla doświadczeń współczesnej sceny dramatycznej - jako niezwykle harmonijna synteza wyrafinowanej techniki i wyobraźni teatru pantomimy z ideą i zamysłem utworu. Utworu, który jest niczym innym jak rozpisanym na spektakl lamentem za umarłym, cudowną w swym teatralnym nasyceniu opowieścią o miłości silniejszej nad śmierć. Utworu, który w dorobku Wyspiańskiego został całkowicie niemal zapomniany, mimo prapremierowej (1903) kreacji Heleny Modrzejewskiej i późniejszej
Tytuł oryginalny
Baśń o Laodamii
Źródło:
Materiał nadesłany
?