EN

8.06.2009 Wersja do druku

Baśń o dwóch palcach

"Baśń o rycerzu bez konia" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Paweł Glowacki w Dzienniku Polskim.

Smok, który na śniadanie obiad i kolację rycerza zjada, ba, rycerza wraz z mieczem, zbroją, koniem i całą uprzężą - wystrugany jest z drewna i ma kształt oraz wielkość kury liliputki. Dwoma palcami go podnieść możesz i nie poczujesz, że coś dźwigasz. A siarczany ogień, na stałe buchający z dzioba? Jest, oczywiście. Tyle że ot - co najwyżej koci język z niego. Ale to nie szkodzi. W wyreżyserowanej przez Janusza Ryl-Krystianowskiego "Baśni o rycerzu bez konia" Marty Guśniowskiej - wszystko takie. Jakby odrobinę i celowo nie na miarę potęgi iluzji, co ją z klasycznych baśni znamy. No bo co to za smok krwiożerczy, jaka z niego figura strachu - skoro to liliputka z kocim ozorkiem w dziobie? Smok - groteska? Nie. Smok wzięty w nawias. Albo jeszcze inaczej, lepiej. Jest takie pamiętne opowiadanie Sławomira Mrożka "Kogut, Lis i ja". Rozpoczyna się niby tak, jak wszystkie bajki świata. "Kogut, Lis i ja szliśmy przez las. - Zawsze to samo - zrzędzi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Baśń o dwóch palcach

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 133 online

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

08.06.2009

Realizacje repertuarowe