Tegoroczny sezon teatralny przyniósł nam dwie interesujące i wartościowe polskie sztuki współczesne. "Takie czasy" Jurandota i "Kreta" Lutowskiego. Już się wydawało, że poziom naszej dramaturgii podniósł się w sposób zasadniczy i że "zjawiska" w rodzą w rodzaju "Milionowego jajka" z o kresu Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych nie mogą się więcej powtórzyć. Że tak niestety nie jest, przekonuje nas "Baśka". Pomysł "Baśki" jest dobry. Ma to być sztuka czy nawet komedia, która ukazuje losy i rozwój młodej dziewczyny wiejskiej wchodzącej w warunkach Polski Ludowej w orbitę oddziaływania nowej kultury, dziewczyny, stającej się z ciemnej analfabetki, pełnowartościowym inteligentem o wyższym wykształceniu. Zarówno waga sprawy, jak i wybór postaci bohaterki sztuki, wreszcie nawet jej ekspozycja w pierwszym akcie zapowiadają utwór interesujący choć nie pozbawiony pewnych uproszczeń, czy wad literackich. Cóż jednak zrobić, kiedy im dalej tym
Tytuł oryginalny
Baśka, czyli siedem grzechów głównych
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 48