"Przedwiośnie" Stefana Żeromskiego w reż. Natalii Korczakowskiej w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
Natalia Korczakowska zrobiła w Gdańsku "Przedwiośnie" o kryzysie polskiej demokracji, rosnących nierównościach i poczuciu niepewności. Powstał spektakl może plakatowy, ale wyrazisty i zapadający w pamięć. Nie lubię łatwych, prostych i przyjemnych aluzyjnych inscenizacji klasyki. Tych, gdzie historia z teraźniejszością za łatwo się rymują, a reżyser wciąż puszcza oko do widzów, jak pijany wujek na weselu. Nie, "Wojna i pokój" Tołstoja nie jest o konflikcie w Donbasie, a "Wiśniowy sad" Czechowa - o kryzysie finansowym. Ale powieść Żeromskiego jest właśnie o tym, o czym mówi spektakl z Gdańska. O rozczarowaniu i bezsilnym gniewie. By go wyrazić, Korczakowska z dramaturgiem Wojtkiem Zrałkiem-Kossakowskim wybierają najprostsze środki. Lulek to już nie bolszewik, lecz narodowiec demagog, chwytliwymi hasłami hipnotyzujący tłumy. Cezary Baryka to współczesny aktywista, a Gajowiec - cyniczny polityk-menedżer. Zanim jednak znajdziemy się w dzi