Kiedy pytają mnie ciekawi, czy "Wesele" Andrzeja {#os#2589}Wajdy{/#} to dobre przedstawienie, nie umiem odpowiedzieć jednym zdaniem. Na pewno jest lepsze od "Zemsty", mądrzejsze od "Antygony", ciekawsze od "Dybuka" i chyba bardziej ważne niż ostatni "Hamlet". Ale czy dobre? Jeśli ocenę taką wiązać ze skończonością, spójnością i konsekwencją reżyserskiej pracy to - jak każde z nowszych przedstawień Andrzeja Wajdy - "Wesele" jest spektaklem niedoskonałym. Ale z takiej cenzurki wynika niewiele. Cóż bowiem z tego, że konstrukcja przedstawienia jest dosyć niepewna, że są w nim sceny "puszczone", ledwie pozlepiane aktorskim talentem i rutyną, skoro mówi ono więcej o naszych czasach niż tuzin innych, nawet zapiętych na ostatni guzik. Skoro są w nim fragmenty wielkiej piękności i prawdziwie odkrywcze rozwiązania. To przecież jest "Wesele"! Utwór o najwyższej skali trudności, dziesiątki razy nicowany. Że zaś słabości w Starym Teatrze miewają na
Tytuł oryginalny
Barometr
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr Nr 11