"Tosca" w reż. Pierre'a-Jeana Valentina w Operze Wrocławskiej. Pisze Małgorzata Matuszewska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Ganiona niegdyś za "wulgarność i melodramatyzm" słynna opera Pucciniego "Tosca" jest znakomitą opowieścią o wielkich, niszczących emocjach, zrozumiałą dla współczesnych widzów. We wrocławskim wydaniu spodoba się i wiernym miłośnikom opery, przychodzącym na Świdnicką przez cały sezon, i zwolennikom świątecznych, plenerowych superprodukcji. Zdecydowanie jednak wolę delektowanie się muzyką i inscenizacją bez długich przerw z wonią kiełbasek na Stadionie Olimpijskim. "Tosca" przez swojego twórcę została osadzona w konkretnej scenerii rzymskich zabytków. Wystawienie jej w trzech miejscach Wrocławia: w katedrze św. Marii Magdaleny, budynku Opery i na Wzgórzu Partyzantów, nie jest pomysłem nowym, ale strzałem w dziesiątkę, wartym powtarzania. Pierwszy akt zaczął się przed zapadnięciem zmroku, jednak dzienne światło nie przeszkadzało widzom. Przeciwnie, przecież historia miłosna, której tłem jest bitwa pod Marengo wojsk Napoleona z armią