1. "Rodzina wyjechała do Hagen. Sam zostałem w tym ogromnym domu. Po galeriach krokami dudnię." Tak zaczyna się Wielkanoc Jana Sebastiana Bacha Gałczyńskiego, piękny wiersz o starości spełnionej. O artyście, który patrząc wstecz na swoje życie i dzieło, może z dumą powiedzieć: "nie czas mnie, ale ja go wziąłem na kowadło" i bezwstydnie zachwycać się światem, własnym domem i gwiaździstym niebem. Nie wiem, czy dokładnie taka była starość rzeczywistego Jana Sebastiana Bacha, na pewno nie taka była starość Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, zresztą umarł, zanim się zestarzał. A jaka była starość Witolda Gombrowicza? I czy w ogóle wypada się nią zajmować? Śmieszne pytanie. Żyjemy w epoce przetwórczej, życiorys pisarza uważany jest za własność publiczną na równi z jego dziełem. Życie i dzieło funkcjonują jako materiał dla dzieł drugiego stopnia, a już zwłaszcza w Roku Gombrowiczowskim, kiedy wszystko puchnie i olbrzymieje i k
Tytuł oryginalny
Bardzo stary Gombrowicz
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 12