Zaczykiewicz proponuje widzowi szalenie prosty teatr, w którym najtrudniejszym artystycznie zadaniem zdaje się być wykreowanie zwierzęcych ról, z czym cała piątka aktorów radzi sobie doskonale - o "Bardzo prostej historii" w reż. Bartosza Zaczykiewicza w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.
Kameralna przestrzeń wyznaczona kilkoma charakterystycznymi rekwizytami. Dwie drewniane skrzynie, grabie, wiklinowy kosz, wiadro. Z boku drabina prowadząca do niewielkiego składu siana. Prowizoryczne zagrody dla krowy, kobyły i świni. Podłoga i drzwi z surowych desek. Nieskomplikowana, dostosowana do klimatu opowieści, scenografia autorstwa Izy Toroniewicz. Prosta wiejska obora. Bardzo prosta historia. Tak prosta, że autorka sztuki nadała jej właśnie taki tytuł. Nie potrzebne były zbędne słowa. Marija Łado pokazała fragment zwykłego wiejskiego życia na rosyjskiej prowincji. Nie ma tu jednak większego znaczenia czy jesteśmy w Polsce, w Rosji, czy w jakimkolwiek innym miejscu. Sztuka mówi o uniwersalnych wartościach, najzwyklejszych codziennych zdarzeniach, z którymi zmaga się człowiek niezależnie od tego, gdzie mieszka. Akcja rozgrywa się w skromnym gospodarstwie, a dokładniej w oborze. Jest to bowiem przestrzeń, w której świat ludzi współistnieje ze ś