"Letnicy" Maksima Gorkiego w reż. Macieja Prusa w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Alicja Cembrowska w Teatrze dla Wszystkich.
Upalne lato, dacza i grupa inteligentów, reprezentantów wolnych zawodów, ale czy wolnych ludzi? Pogaduszki, romanse, wielkie idee i rewolucyjne hasła. To wszystko pomiędzy wódką a zakąską. Skojarzenia z Czechowem, a już szczególnie z jego "Mewą", nasuwają się same - nie bez powodu sztuka napisana w 1904 roku nazywana jest "najbardziej czechowowską" w dorobku Gorkiego. To "Letnicy" - umęczeni słońcem i bezsensem własnego życia - wkroczyli na scenę Teatru Narodowego. - A mnie chce się po prostu odejść i żyć wśród prostych, zdrowych ludzi, którzy przemawiają innym językiem i dokonują jakiejś poważnej, wielkiej, wszystkim potrzebnej pracy. Rozumiesz mnie? - mówi Warwara Michaiłowna (Dominika Kluźniak) na początku spektaklu, sygnalizując, że ci, którzy ją otaczają, prości nie są. A i do zdrowych na pewno nie należą. I, bynajmniej, nie o zdrowie fizyczne chodzi. Letnicy są bardzo letni życiowo i niezdrowi mentalnie. Nafaszerowani teoret