Mieszkańcy Dolnego Śląska cenią kulturę znacznie bardziej niż przeciętni Polacy. Podczas gdy nasi rodacy coraz mniej czytają i szerokim łukiem omijają teatry, u nas sprzedaje się więcej książek i biletów na spektakle - pisze Justyna Kościelna w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
- Nie omija nas komercjalizacja, walczymy o widza i stawiamy na promocję. To skutkuje - cieszy się Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu. - Na niektóre przedstawienia bilety trzeba rezerwować miesiąc wcześniej. Niesłabnącym powodzeniem cieszy się tu np. "Mayday", który z afisza nie schodzi od 15 lat. Oblegany jest też spektakl Pawła Demirskiego "Śmierć podatnika" [na zdjęciu]. - Mimo że nie dostał ani jednej dobrej recenzji. Myślę, że krytycy nie dorośli do tak nowoczesnego języka, jakim posługuje się ta sztuka - mówi Mieszkowski. I dodaje, że problemów z widzami nie ma. Nie tylko Teatr Polski nie narzeka. Wrocławski Teatr Lalek z roku na rok zwiększa sprzedaż biletów. - W 2005 roku odwiedziło nas 39 tys. osób, rok później 40 tys., a w 2007 aż 51 tys. - wylicza Robert Skolmowski, dyrektor teatru. - Wyniki w tym roku będą jeszcze lepsze, bo od września notujemy rekordową liczbę widzów - cieszy się. Równie dobrze ma