W 23. Subiektywnym spisie aktorów teatralnych Jacka Sieradzkiego.
Wiele można mieć pretensji do "Fantazego" Michała Zadary, grzeszącego głównie, co się u niego często zdarza, tautologiami i łopatologią interpretacji. Ale ona idzie po swoje jak burza. Widzi swoją Idalię w całej złożoności, gra ją w kilku rejestrach naraz, czyniąc akordy ze sprzecznych cech. Jest w niej i czyste błazeństwo, i poczucie absurdu własnych poczynań, skrajny egoizm i skrajna, właśnie tak, skrajna empatia wobec innych postaci. Bo to ona tu wszystkich i wszystko rozumie, ona precyzyjnie jak nikt rozgryza postawy i motywacje wszystkich działających, a jednocześnie pozostaje w niewoli własnej egzaltacji i brnie w głupstwo za głupstwem. Można było oszczędzić sobie finałowej gruboskórności, gdy, nie patrząc na konającego obok majora, już pakuje się do Rzymu - ale to bodaj jedyny zgrzyt w bezbłędnie ułożonym, wielopłaszczyznowym portrecie. Nadświadomość, zbyt wielka wiedza o postaci i o własnej grze, często pęta nogi aktorom; dawa