EN

24.06.2016 Wersja do druku

Barbara Dunin-Kurtycz: Estrada, kabaret, teatr i szczęśliwy mezalians

- Największą zaletą jest możliwość spotkania z publicznością, za każdym razem z inną publicznością. Następuje wymiana energii: artysta coś daje, ale też coś dostaje w zamian - mówi piosenkarka Barbara Dunin-Kurtycz.

Krakowianka, która wybrała Warszawę. Miała zostać pianistką, ale porwała ją estrada. O piękną i utalentowaną artystkę upomniał się również teatr. Z mężem Zbigniewem Kurtyczem stworzyła najdłużej śpiewający duet na polskiej scenie muzycznej. O blaskach i cieniach kariery piosenkarskiej, małżeństwie z mezaliansem w tle i o tym, dlaczego mylono ją z Barbarą Radziwiłłówną i brano za córkę generała Andersa - opowiada Barbara Dunin-Kurtycz. Jak to się stało, że absolwentka szkoły muzycznej w klasie fortepianu została piosenkarką, a nie pianistką? - Rzeczywiście ukończyłam szkołę muzyczną w Krakowie przy ulicy Basztowej 8. Moją koleżanką z klasy jest pianistka Bronia Kawalla-Ryszka, dziś profesor w Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie. Rok wyżej uczyli się Ewa Demarczyk i Wacek Kisielewski, z którym się przyjaźniłam. Z Wojtkiem Karolakiem miałam tę samą profesor fortepianu, panią Sawczyńską. Zawsze przychodziłam na swoje za

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Barbara Dunin-Kurtycz: Estrada, kabaret, teatr i szczęśliwy mezalians

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Kinga Szafruga

Data:

24.06.2016