"Nocleg w Apeninach" w reż. Michała Zadary w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Artur D. Liskowacki w Teatrze.
Bar jak ze złego snu o Polsce B. Późny Peerel skrzyżowany z kiczem transformacji: stoły nakryte ceratą, zimne światło, które w chwilach nastrojowych osiąga intymność taniego burdelu, gumoleum, plastikowe krzesła, reklama Coca-Coli łyskająca zza kontuaru. Senna kapela w bordowych koszulach i skórzanych portkach stoi tyłem do widowni, stroi instrumenty. Po scenie snują się - jeszcze nim akcja się rozpocznie, a i potem, w przerwie spektaklu - dresiarze, barowy damski personel, dziwki, faceci od małych, ciemnych spraw... Niby jest ruch, a wszystko stoi w miejscu. Niby nie dzieje się nic złego, a właściwie nic się nie dzieje, ale przecież widać, że nie musi się dziać, żeby było złe. A za oknami, w hiperrealistycznej projekcji, noc, zimowa poświata i luksusowe samochody wyjeżdżające z parkingu. Imprezowy, ale miły chłopak Antonio (Wojciech Sandach) zjawia się w barze, odciętym burzą od świata, by wydobyć z łap podstarzałego, odrażającego Fa