"Nosferatu" w reż. Grzegorza Jarzyny w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Marta Małkińska w Teatrakcjach.
Perfekcjonista. Minimalista. Koneser piękna. Grzegorz Jarzyna każdą sekundą Nosferatu udowadnia, że w pełni zasługuje na miano artysty genialnego. W spektaklu dopracował wszystko - ruch sceniczny, barwne iluminacje, mroczną atmosferę Zapomniał jednak o tym, że teatr doskonałości zawsze upodabnia się do patetycznych pochodów trzeciomajowych. Perfekcja zabija powoli. Noc. Kraj katolickiego zacietrzewienia. Wystawny salon. To właśnie w nim toczą się dysputy na temat wieczności, seksualności, ludzkiej psychiki. Konwencję naukowości burzy pojawienie się wampira (Wolfgang Michael), który niczym rasowy Casanova, wodzi na pokuszenie wszystkie miejscowe dziewice. To przez niego Lucy (Sandra Korzeniak) wije się na zakurzonej podłodze w konwulsyjnych rozkoszach. A śmierć ma dla niej smak szczęścia. To przez niego Mina (Katarzyna Warnke) lewituje na granicy jawy i snu. A stan psychicznego odrętwienia koi jej skołataną duszę Kobiety swoją naiwnością reprez