"Leni Riefenstahl. Epizody niepamięci" Igi Gańczarczyk i Łukasza Wojtyski w reż. Eweliny Marciniak w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Mike Urbaniak w Wysokich Obcasach - dodatku do Gazety Wyborczej.
Ten spektakl o politycznej amnezji i wypieraniu niewygodnego mógł być najważniejszą premierą sezonu! Zamiast tego dostaliśmy bezmyślne i pretensjonalne dziełko Są takie dni w życiu każdego człowieka, w których ma myśli samobójcze. W moim przypadku był nim ten spędzony na widowni katowickiej Galerii Szyb Wilson, gdzie swój najnowszy spektakl pod obiecującym tytułem "Leni Riefenstahl. Epizody niepamięci" pokazała światu Ewelina Marciniak. To, co pokazała, trudno nawet opisać słowami, bo wyrazy obelżywe w druku jednak nie przejdą. Na początku, jak powszechnie wiadomo, było słowo, a napisać o tekście wypowiadanym w tym spektaklu, że to grafomański gniot, to nic nie napisać. Iga Gańczarczyk i Łukasz Wojtysko sklecili z fascynującej biografii najsłynniejszej filmowczyni świata coś tak bolesnego dla ucha i obraźliwego dla umysłowości ludzkiej, że po prostu nie mogło z tego powstać na scenie nic sensownego. I nie usprawiedliwia to oczywiś