Bardzo przydatny wydaje mi się zaraz na wstępie cytat z Jerzego Adamskiego: Krytyk teatralny musi być najpierw zwykłym widzem, na takich samych prawach jak inni. Na takich samych prawach, lecz ze świadomością podwojoną, podwojoną o krytyczną, czujną, fachową obserwację wszystkich momentów zdarzenia: siebie samego, widowni, sceny. (...) Społeczną bowiem funkcją krytyki teatralnej jest utrwalanie owej wspólnoty jednego wieczora, która się wytworzyła między widownią i scena. Poszedłem na przedstawienie "Balladyny" w krakowskim Teatrze im. Słowackiego i po kilku minutach uczestniczenia w wspólnocie jednego wieczoru" ze złością uświadomiłem sobie, że nic z tego, o czym pisze Adamski, nie istnieje tego wieczoru w teatrze, ani jeden z elementów zatem ani jedno z wymagań stawianych recenzentowi nie może być spełnione. A przedstawienie się odbiło, widownia była wypełniona. jak rzadko kiedy. Wiec cóż się stało? To nie była premiera prasowa i nie ż
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki, nr 22